wtorek, 25 marca 2014

Rozdział 3

"[...] Weszłam do mojego zajebistego pokoju, aby się rozpakować ciuchy do szafek. Podczas tej czynności wbiłam na TT i puściłam sobie moje ulubione piosenki. Śpiewałam w niebo głosy, po czym poczułam na sobie lodowatą wodę. Krzyknęłam z wystraszenia i zimna. Obróciłam się do mojego brata, który był winowajcą. Widząc moją minę, uciekł z mojego pokoju. Zaczęliśmy się gonić po całym mieszkaniu. Było dużo śmiechu, gdy nagle ... ."

Rozdział 3

   Było dużo śmiechu, gdy nagle do drzwi ktoś zadzwonił. Zrobiłam z bratem zdziwione miny, po czym poszłam otworzyć drzwi.W drzwiach stała starsza pani w ramionach trzymając perskiego kota.
-Yy.. dzień dobry.-tylko tyle mogłam wyjąkać w tym momencie.
-Dzień dobry. Przyszłam przywitać nowych sąsiadów. -uśmiechnęła się do mnie starsza pani.-Nazywam się pani Great. Lisa Great. A moja kotka nazywa się Jennifer.
-Miło z pani strony. Nazywam się Julia Folkowicz, a to mój brat Dawid.-pokazałam ręką na zbliżającego się brata.
-Fol.. Jak macie na nazwisko ? To jakieś zagraniczne nazwisko ? - spytała zdziwiona pani Great.
-Folkowicz. To jest polskie nazwisko, więc się pani nie dziwie, że ma problemy z wymówieniem tego nazwiska. - uśmiechnęłam się do starszej pani, która zrobiła to samo.
-Wejdzie pani do środka na kawę ? -zapytał Dawid po długiej ciszy.
-Nie będę Wam przeszkadzać. Na pewno macie dużo rozpakowywania. Nie chcę Wam przeszkadzać. - odpowiedziała zawstydzona pani Great. -Przyjdę kiedyś indzej, jeśli nie byłby problem.
-Żaden problem. Miło będzie nam.
-Jaka skromność. Już pójdę. -pożegnaliśmy się, po czym zaczęliśmy dalej rozpakowywać.
     Po 3 długich i męczących godzinach prawie wszystko było rozpakowane. Zmęczeni położyliśmy się na czarnej kanapie, która znajdowała się w salonie. Dokładnie oglądałam wzrokiem każdy kawałek tego pomieszczenia. Na przeciwko kanapy stała szafa, na której prezentował się telewizor. Na półkach, które znajdowały się obok drzwi prowadzących do ogrodu, znajdowały się ramki. Ściany były w odcieniach beżu. Muszę przyznać, pokój prezentował się elegancko.
-Ej siostra. Może wybierzemy się na spacerek ? - odezwał się Dawid po długiej ciszy.Popatrzałam na mojego brata jak na dziwaka.
-Chyba sobie śnisz. Jestem koszmarnie zmęczona. Najchętniej bym tutaj usnęła.
-O 19 ? Niemożliwe, że moja jedyna rodzona siostra poszła spać o tak wczesnej porze. Przecież ona kocha iść spać bardzo późno. - złożył ręce w błagalnej prośbie. Zaczęłam się śmiać.
    Na moje nieszczęście, brat usłyszał mój śmiech, po czym zaczął mnie bić poduszkami. Zaczęliśmy bitwę na poduszki. Zachowywaliśmy się jak najnormalniejsze rodzeństwo.Nagle spadłam z kanapy.
*oczami Dawida*
     Zaczęliśmy bitwę na poduszki. Śmialiśmy się i wygłupiali. W pewnej chwili Julia spadła na podłogę. Walnęła tyłem głowy w ostrą krawędź stołu. Przestraszyłem się, po czym sprawdziłem czy żyje. Na szczęście jeszcze tak. Szybko pobiegłem do czarno-białej kuchni po telefon. Ruchem wybrałem numer pogotowia. Poinformowałem ich o zaistniałej sytuacji, a oni w niecałe 5 minut później byli już w mieszkaniu. Zabrali moją siostrę. Chciałem z nią jechać.
-Proszę pana, ale nie może pan z nami jechać. Robimy to dla szybszego uratowania pańskiej siostry. - poinformował mnie lekarz koło 40.
 Włącz.
   Gdy wyszli, patrzałem jak odjeżdżają z moją siostrą. Patrzałem tak długo, aż nawet nie poczułem kiedy zaczęły mi spływać łzy po policzkach. To była moja i jedyna wina. Czułem się koszmarnie. Miałem żal do siebie. Jeśli jej nie uratują, to będę miał przekichane u rodziców. A właściwie. To co powiem rodzicom ? Nie wiedziałem. Bałem się. Chciałem zniszczyć wszystko, ale coś mi mówiło żebym tego nie robił. Czułem przeróżne uczucia. Złość mieszająca się z niepokojem, niepokój mieszający się ze złością. Wina mieszająca się z wszystkimi uczuciami. Płakałem jak małe dziecko, któremu coś odebrano. Załamywałem się z minuty na minutę. Sekundę na sekundę. Czułem się winny. Winny za wszystkie małe rzeczy co zrobiłem mojej jedynej najukochańszej siostrzyce. Nie chciałem, żeby umarła. Ale miałem taką ... hmm ? Świadomość ? Przeczucie ? Chyba tak.
  O czym ja myślę ? Czy naprawdę chce śmierci Julii? Nie umiałem na to odpowiedzieć na tak banalne, łatwe pytanie. Błądziłem myślami po mojej głupiej głowie.Myślałem o wróceniu do Polski, o stanie zdrowia Julki, o niczym. Niczym ważnym dla nikogo.
*oczami Niall'a*
   Jechaliśmy z chłopakami do studia, przy czym śmialiśmy się z Louis'a. Wygłupiał się i opowiadała żarty, z których bolał mnie brzuch. Prawie płakałem ze śmiechu jak reszta. Nagle przed nami wyjechała karetka jadąca na sygnale. Zdziwiłem się. Zazwyczaj pogotowie nie jeździ ruchliwymi drogami Londynu, tylko poboczami.
   Po krótkich 5-minutach nareszcie dojechaliśmy do studia. Kiedy wyszliśmy z samochodu otoczyły nas fanki. Milion fanek z Londynu. Ucieszyłem się z tego powodu, ale niestety pojawili się ochroniarze. A tak bardzo chciałem porozmawiać z każdą z nich na osobności. Porozdawać autografy, porobić wspólne zdjęcia, pośmiać się, poprzytulać. Brakowało mi tego, pomimo dużego czasu. Nie chciałem rozstawać się z fanami tak jak chłopcy, ale ochroniarze siłą nas wepchnęli do środka budynku. Podeszliśmy do windy, która zawiozła nas na 2 piętro. Moment później szliśmy już w kierunku pokoju nagrywającego, który znajdował się na drugim końcu długiego korytarza. Po 'długiej' drodze weszliśmy do pomieszczenia. W środku siedział Simon i jakaś dziewczyna. Dziewczyna bardzo ładna.

---------------------------------------------------------

   Cześć. Nareszcie zmusiłam się do napisania Wam kolejnego rozdziała. Mam nadzieję, że się spodobał. // Paula
     
Czytasz ? Komentuj !
10 komentarzy --> Następny rozdział ;)